Poniżej fragment książki Oriny Krajewskiej pt.”Holistyczne ścieżki zdrowia” (Wydawnictwo Sensus, 2018) i rozmowy z Kornelią Westergaard – makrobiotyczką, propagatorką zdrowego stylu odżywiania, rozdział ROLA ODŻYWIANIA MAKROBIOTYKA NA TALERZU.
Twórcą współczesnej makrobiotyki jest Japończyk George Ohsawa (Nyioti Sakurazawa). W młodości ciężko chorował na gruźlicę i wrzody żołądka. Wyleczył się, stosując dietę zalecaną przez mnichów japońskich. Po odzyskaniu zdrowia poświęcił się całkowicie makrobiotyce. Studiował starożytną medycynę i filozofię, dzięki czemu stworzył metody leczenia dietą. Opracował specjalny system diet dla chorych, którym nie pomogła medycyna konwencjonalna. W latach 30. ubiegłego stulecia prowadził ożywioną działalność na rzecz makrobiotyki w Europie (szczególnie we Francji), a także w Stanach Zjednoczonych. Tam poznał Michio Kushiego, który w latach 40. przyjechał do USA studiować prawo. Zainspirowany naukami Ohsawy przejął pałeczkę od mistrza i prowadził Kushi Institute w Massachusetts, w którym propagował makrobiotykę. Dla mnie osobiście makrobiotyka jest fundamentem zdrowego odżywiania, zbiorem najbardziej podstawowych zasad i w sumie prostych reguł.
Orina Krajewska: Na czym dokładnie ona polega?
Uwzględniając związek człowieka z naturą, makrobiotyka poleca pożywienie naturalne. Należą do niego pełne ziarna zbóż (orkisz, żyto, owies, jęczmień, proso, gryka, ryż i inne), nasiona roślin strączkowych (grochy, fasole, soczewice i soja) oraz pestki i nasiona (dyni, słonecznika, sezamu, lnu i innych), jak również wszelkie warzywa i owoce. Nazywamy je produktami kompletnymi, inaczej całościowymi, ponieważ zjadamy je w całości, dostarczając organizmowi podstawowych składników odżywczych, jak białko, węglowodany, tłuszcze, minerały, witaminy i inne potrzebne do życia składniki w idealnych proporcjach. Dzięki temu naturalnemu zrównoważeniu nasiona zbóż czy roślin strączkowych są w stanie dać początek nowemu życiu poprzez kiełkowanie, jeśli tylko zapewnimy roślinie odpowiednie warunki. Stąd mówi się, że jest to pokarm żywy, dający energię życiową. Czasami się śmieję, że żywiąc się makrobiotycznie, jemy różnego rodzaju kulki, nasionka i pestki, które przez to, że są owocem życia rośliny i potencjalnie początkiem życia kolejnej, są pełne energii życiowej — a my ją czerpiemy. A im mniej ziarna będą przetworzone, tym więcej zachowają energii życiowej, dlatego w makrobiotyce też bardzo ważny jest sposób obróbki
surowców.
Zboża powinny stanowić około połowy talerza makrobiotycznego, a druga ważna kategoria — warzywa — zajmie od 25 do 30 procent. W warzywach też tętni nowe życie. Jeśli przechowaną przez zimę marchewkę wsadzimy do ziemi, to wyrośnie z niej roślina na nasiona. Ziemniak puszcza pędy w piwnicy, a nawet w lodówce. Dam przykład, co to znaczy jedzenie całościowe w kontekście warzyw. Ciemna część pora jest o wiele bogatsza w składniki odżywcze niż jasna, ale jest twarda i trudna do zjedzenia. Nie wyrzucamy jej, ale używamy do gotowania bulionu, podobnie jak to robimy z innymi skrawkami warzyw, na przykład obierkami dyni czy łodygami pietruszki. Mało kto wie, że liście kalarepy mają więcej wartości odżywczych niż zgrubiała łodyga. Użyjmy zatem listków do gotowania zupy
czy do zrobienia sałatki.
Następną kategorię stanową rośliny strączkowe. To około 5 – 10 procent makrobiotycznego talerza. Gdy namoczymy fasole, grochy, soczewice i wsadzimy do ziemi, wyrośnie z nich roślina.
To jest niezwykle energetyczne jedzenie, pod warunkiem że je przechowamy i przerobimy tak, żeby tej energii nie zabić. Budzenie energii życiowej to w makrobiotyce bardzo ważna rzecz.
Kornelia Westergaard, z wykształcenia biotechnolog, psychodietetyk, makrobiotyczka i dietetyk TCM, założycielka „Gościńca Bocianowo” (2009 rok) i Macro Bios Baru (2011).